Wyszłam na mroźne powietrze, pod nosem przeklinając panującą dookoła zimę. Mróz, zimny wiatr i błota na ulicach a ja jedynie w kurtce, która wcale nie zapewniała należytego ciepła. Bez rękawiczek, szala czy czapki, bo przecież "wyszłam dosłownie na 5 minut". Ruszyłam przed siebie, co chwila ślizgając się na chodniku.
-Hej, [T.I]! Czekaj! - usłyszałam wołanie. Z przyjemnością się zatrzymałam i odwróciłam. - Dokąd idziesz?
-Właśnie wracam do domu. Byłam na zakupach, musiałam kupić mały drobiazg. - odparłam. Ucieszyłam się, gdy go zabaczyłam. Był najwspanialszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek znałam. I pomyśleć, że znaliśmy się całe życie, a dopiero niedawno odkryliśmy naszą miłość. Z myśli wyrwał mnie głos bruneta.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - spytał.
-Przepraszam. Zamyśliłam się. Możesz powtórzyć?
-Powiedziałem, że nawet się odpowiednio nie ubrałaś - rzekł, obrzucając mnie wzrokiem od góry do dołu - Oj, skarbie. Musisz na siebie uważać, bo jeszcze mi się rozchorujesz.
-Z tobą mi to nie grozi - odparłam z uśmiechem i jakby na zaprzeczenie moich słów zakręciło mnie w nosie i kichnęłam.
-No właśnie widzę. Chodź, idziemy do domu - wziął mnie za rękę.
-Yyy ... Louis, tylko że tak jakby troszkę trudno mi chodzić - wskazałam na swoje szpilki, które niezbyt nadawały się na okres zimowy.
-Jaki problem? Wskakuj mi na plecy.
-Co? Mówisz poważnie?
-Oczywiście.
-Ok, ale ostrzegam, że możesz mieć pewne trudności w poniesieniu mojej szlachetnej osoby. - ostrzegłam chłopaka. Gdy wspięłam mu się na plecy, Tomlinson powiedział :
-Chyba żartujesz? Jesteś leciutka jak piórko.
Szliśmy do domu, a ja wdychałam w nozdrza zapach jego włosów, uprzednio oplótłszy rękami jego szyję. Gdy weszliśmy do mojego mieszkania, ułożył mnie na kanapie, przykrył kocem i podał kubek gorącej herbaty z cytryną.
-Rozumiem, że dopóki nie wyzdrowieję będziesz się mną opiekował - powiedziałam.
-Znacznie więcej. Nie odstąpię cię na krok. Dosłownie tu zamieszkam - odrzekł Lou.
-Oj, czuję że powoli powinniśmy się przyzwyczajać do takiej sytuacji - odparłam, chowając twarz w poduszce, aby stłumić kaszel, który mnie ogarnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz