- Zawsze musisz mieć wszystko zaplanowane?
Zdziwiło mnie to pytanie. Nie pamiętałam, żebym ostatnio coś planowała, a już na pewno nie mówiłam o tym Louisowi. Co miał na myśli?
Z Lou przyjaźniłam się już dosyć długo. Będąc Directionerką, spotkałam go pewnego dnia na ulicy, zagadałam i okazało się, że mamy ze sobą więcej wspólnego, niż ktokolwiek by się tego spodziewał. Zaczęliśmy ze sobą pisać, widywaliśmy się coraz częściej, aż w końcu staliśmy się przyjaciółmi. Miałam niesamowite szczęście, wiem. Istniał jednak pewien problem. Przyjaźń z Louisem mi nie wystarczała.
- Nie przypominam sobie, żebym w nieodległej przeszłości dzieliła się z tobą moimi planami – odparłam po prostu.
Zamyślił się. Patrzyłam przez chwilę na niego, jak bawił się swoimi palcami, szukając w jego zachowaniu odpowiedzi na moje niewypowiedziane pytanie. Przygryzł wargę, wbijając wzrok w swoje ręce i odpływając na moment.
Po jakimś czasie zrezygnowałam ze swoich bezowocnych obserwacji i wróciłam do przeglądania dzisiejszej gazety.
Lou był tego dnia jakiś nieobecny. Rzadko widywałam go takiego – skupiony, zamyślony, poważny. To do niego niepodobne. Nawet Zayn, widząc go rano, stwierdził, że coś jest z nim nie tak. Kto jak kto, ale chłopcy znali go najlepiej, więc mogłam wnioskować, że jego stan był naprawdę poważny.
- Więc zwykle improwizujesz? – zapytał nagle, po raz kolejny wyrywając mnie z lektury.
Przyjrzałam mu się. Dokąd dążyła ta dyskusja?
- Skąd to pytanie?
- Skądkolwiek by się ono nie wzięło, chciałbym usłyszeć odpowiedź – uśmiechnął się. – Zresztą, nie odpowiada się pytaniem na pytanie. To niegrzeczne.
- Nie wiem… Nie. Trudne pytanie – odparłam w zamyśleniu.
Szczerze? Nie zastanawiałam się nad tym wcześniej. Planowanie rzadko mi wychodziło, bo z natury nie byłam zbyt cierpliwa, ale jeśli w grę wchodziło coś ważnego, wolałam najpierw dwa razy się zastanowić, zanim podjęłam jakąś decyzję.
Pokiwał głową i wlepił wzrok w blat stołu.
- A jak jest z tobą? – spytałam, przewracając kolejną kartkę.
- Różnie. Myślałem, że bycie spontanicznym jest niezawodne.
To akurat mnie nie zdziwiło. Takie myślenie było do niego bardzo podobne…
- A potem? – zachęciłam go, widząc, że nie chce mówić dalej.
- A potem spotkałem ciebie – uśmiechnął się z sarkazmem.
Zaśmiałam się, odłożyłam na bok gazetę i oparłam głowę na splecionym dłoniach. Coraz bardziej zaczęło mnie to interesować.
- Co konkretnego masz na myśli? – zapytałam, wpatrując się w niego.
- To, że cię kocham, ale nie mam zielonego pojęcia, jak ci to powiedzieć – odparł, patrząc mi prosto w oczy.
Zamarłam. Naprawdę to powiedział? Jeśli to był sen, to nie chciałam się obudzić.
- Cóż – zaczęłam, po krótkim namyśle – czy gdybym powiedziała ci, że ja też cię kocham i też nie mam pojęcia jak ci to powiedzieć, ułatwiłoby to cokolwiek?
- Chyba tak. Wtedy mógłbym zrobić to.
Wstał, podszedł do mnie i zanim zorientowałam się, co zamierza zrobić, pocałował mnie namiętnie. Serce niemal wyskoczyło mi z piersi, kiedy poczułam jego ciepłe usta na moich własnych. Objęłam go, jeszcze bardziej zmniejszając odległość między nami.
Oderwaliśmy się od siebie i zmierzyliśmy się wzrokiem.
- Czysto hipotetycznie, rzecz jasna – dodał, uśmiechając się łobuzersko.
Roześmiałam się radośnie i wtuliłam się w jego ramiona.
VIA - Fb (Imaginy o One Direction)
Jak zawsze fantastyczny imagin *-*
OdpowiedzUsuńRZAL gópie
OdpowiedzUsuńchyba jak już to: Żal głupie -,- ortografia się kłania ;_;
Usuń