niedziela, 10 listopada 2013

#85 Harry Styles

Po przeczytaniu imagina wchodzimy na te blogi; -----> Klik :>
oraz ----->  Klik :> oraz  ------> Klik :>
--------------------------------------------------------------------
Przed czytaniem włączamy; Andrzej Dąbrowski - Ty druha we mnie masz

- Obiecasz mi jedno ? - mruknął przyjaciel leżący na moich kolanach.
- Co mam ci obiecać?
- Na zawsze zostaniemy najlepszymi druhami.
- Oczywiście ,że tak głuptasie -zaśmiałam się.
- Obiecujesz?
- Obiecuję - powiedziałam , a potem zaczęłam nucić piosenkę z Toi Story, ty druha we mnie masz...

~

- Harry idioto!
- Krzyczysz - uśmiechnął się zadowolony lokaty.
    Nie wiem co go tak śmieszyło. Mnie w ogóle do śmiechu nie było.
- Nie , piekę ciastka!
     Byłam już naprawdę zirytowana. Dlaczego nagle cały świat musiał być przeciwko mnie?!
- Jak skończysz to daj mi jedno.
- Tak cię to bawi? - krzyknęłam.
- Kochanie, nie denerwuj się.
- To ,że w twoim mieszkaniu pozbywają się mrówek, a ja pozwalam ci mieszkać u mnie to jedno. Ale nie myśl sobie ,że skoro tu jesteś, to możesz sobie na wszystko pozwalać.
- [T.I] , słowa "Czuj się jak u siebie w domu " i "Co moje, to twoje" do czegoś zobowiązują.
    Zamknęłam nerwowo oczy i próbowałam się opanować, żeby go nie zabić.
- Przysięgam ci Styles, że jak tylko wrócisz do swojego zasranego mieszkania, pierwsze co zrobisz , to wypiszesz czek sprzątaczce ,żeby mi idealnie posprzątała po tym , co ty tutaj zrobiłeś.
- Przysięgam -powiedział chłopak, po czym przytulił mnie do siebie, jakbym ja była jego mamusią , a on moim słodkim , małym synkiem.
- Mówiłem ci ,że cię kocham?
- Jeszcze słowo , a będziesz spał na wycieraczce.

~

- Styles! Maggie do ciebie! - krzyknęłam , po czym wpuściłam blondynkę do środka.
- Przepraszam [T.I] , że przeszkadzam. Po prostu Harry'ego nie było w mieszkaniu, więc pomyślałam ,że jest u ciebie. Nie myliłam się.
- Nie ma sprawy. Poczekaj tu. Ja pójdę sprawdzić co z nim .
Po przejściu kuchni i salonu, doszłam do sypialni, w której niezdarnie krzątał się loczek.
- Serio Hazz?
- Zaspałem! Wczoraj Carmen dała z siebie wszystko.. i no wiesz. Zmęczony byłem!
- Daj spokój, zaraz się obrzygam. Harry, nie można się tak bawić dziewczynami - westchnęłam.
- Jeszcze żyję - mruknął, po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł z pomieszczenia.

~

- Nie wierzę ,że tak po prostu ci wybaczyła! - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.
- Słońce , nie zapominaj ,że jesteśmy na ulicy i jest już późna godzina. Ludzie śpią.. - powiedział poważnym tonem. Mimo to po paru sekundach oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Co jej dokładnie powiedziałeś?
- Wspomniałem ,że po prostu.. no..
- Wyduś to z siebie!
- Powiedziałem jej ,że to nie moja wina ,że zakochałem się w innej. Wtedy ona zapytała się w kim. Nie miałem wyjścia... - przerwał. Spojrzałam na niego i nie uwierzyłam. Mój Harry się zarumienił.
- Co powiedziałeś skarbie?
- Ująłem jej to mniej więcej tak ,że zakochałem się w tobie i nigdy nie kochałem kogoś bardziej od ciebie. Ale [T.I] , to prawda! One są tylko fajnymi laskami , które znacznie poprawiają mój wizerunek, ale są jak butelki z wodą . Szybko się opróżniają i biorę sobie inną.Z tobą jest inaczej. Ciebie przecież kocham najbardziej, moja przyjaciółko.

     Patrzyłam na niego z uśmiechem na twarzy. Doskonale znałam Harry'ego i wiedziałam,że dla niego liczyła się dobra zabawa, dlatego szybko zmieniał swoje partnerki i nie angażował się w poważne związki. Mogłam właśnie się rozczulić, albo go wyśmiać. Zamrugałam kilka razy i wymusiłam łzy. Loczek to zauważył bo spojrzał na mnie z taką troską , a ja stałam w ciszy.

- Nie wierzę - zaśmiałam się. Styles'owi od razu poprawił się humor. Myślał ,że wyznam mu ,że też go tak strasznie kocham.. - Kochanie.. Nie wierzę ,że porównałeś je do butelek z wodą! - zaczęłam się śmiać. Harry zaczął udawać ,że się obraża. Jednak szybko mu to przeszło i chwilę potem szliśmy środkiem ulicy , złapani za ręce podskakując dosłownie jak smerfy.

~

- Nie rozumiem co się takiego stało ,że musiałem opuścić gorącą Rebekę.. - marudził Hazza wchodząc do mojego mieszkania. Patrzyłam na niego i omal nie wybuchnęłam śmiechem. Nie wiem co mnie bardziej bawiło. To jak wyglądał, czy to jak nazwał swoją kolejną "ofiarę".
- Powinieneś mi dziękować. Co ty masz na sobie?
    Spojrzałam ponownie na chłopaka. Ubrany był w komiczną granatową koszulę w białe serca , swoje ulubione czarne rurki z dziurą na kolanie , która nie była zrobiona fabrycznie i te okropne, stare , brązowe buty.
- Nie krytykuj księżniczko - burknął.
- Co powiedziałeś gorącej Rebece?
- Eemm..
- Mamusia w szpitalu?
- Jak ty mnie słońce doskonale znasz.. - mruknął bardziej zadowolony i przytulił się do mnie. - Więc.. co chciałaś?
- Nie uwierzysz - powiedziałam podekscytowana. -Umówiłam się! - pisnęłam.
    Harry jednak nie wyglądał na zadowolonego. Wybąkał coś sobie pod nosem i posmutniał.
 -Dlaczego się nie cieszysz?
- Pamiętasz jak ostatnio cierpiałaś?
- Martwisz się o mnie. Hazzuś, ow, słonko moje - powiedziałam rozczulona i wtuliłam się w chłopaka. - Kocham cię
- Ja ciebie też kochanie - westchnął chłopak i mocniej mnie do siebie przytulił.

~
- Obiecałeś! - krzyknęłam i rzuciłam w niego popcornem .
- Kochanie ile się już znamy?
- Z 15 lat już będzie - mruknęłam.
- Właśnie. Powinnaś mnie znać - powiedział obrażony.
- Czy właśnie Harry Styles strzelił na mnie wielkiego , brzydkiego focha? - zapytałam . Chłopak się nie odezwał. Rzuciłam się na niego. Zaczęłam go łaskotać. Na początku Hazz próbował się opanować , ale nie wychodziło mu , więc zaczął podskakiwać pod wpływem łaskotek. W końcu oboje spadliśmy z kanapy i wylądowaliśmy na podłodze. Zaczęłam się śmiać.
- Jesteś głupi!
- Powiedziała ta mądra.
- Harry nie zachowuj się jak dziecko - mruknęłam , a on podniósł się z miejsca i tak po prostu usiadł na mnie. - Zrób coś ,żebym się odbraził.
- Hahaha odbraził? Nie ma takiego słowa!
- A inszy to jest?
- Tak geniuszu! Sprawdź w słowniku! - krzyknęłam śmiejąc się. - Dobra , co mam zrobić?
- Pocałuj mnie - przeraził mnie. Wyglądał śmiertelnie poważnie. Mogłam przysiąc ,że przez chwilę widziałam w jego oczach pożądanie. Serce zabiło mi mocniej , ale nie mogłam okazać tego ,że się denerwuję.
- Hazzuś kochanie, mamusia zaraz ci coś da na uspokojenie, bo chyba z tobą coś nie tak.
    Harry parsknął śmiechem i zszedł ze mnie. Pomógł mi wstać. Myślałam ,że mówił wtedy poważnie. Tak mnie przeraził...

~

- Jesteś podła..
- Harry uspokój się. Przecież tylko żartowałam! - mówiłam krztusząc się śmiechem.
- Wiesz ,że ciągle się z siebie śmiejemy? Powinniśmy wylądować w psychiatryku!
- Chyba ty! To przez ciebie taka jestem.. - mruknęłam.
- Ale na ciebie działam kocie.. - wyszeptał mi do ucha. Brzmiał tak zmysłowo..
   Przyznam szczerze ,że ostatnio bardzo często nakrywałam siebie na rozmyślaniu o seksapilu mojego przyjaciela. Zaczęłam się gubić w tym co czuję. Nie chciałam się przyznać do tego ,że Harry mnie pociąga. Nie mogłam.
- Mimo wszystko jestem zły. Ja ci mówię ,że nie przespałem się z nikim już prawie trzy tygodnie, a ty się ze mnie nabijasz.. - powiedział smutny.
- Nie nabijam się .. po prostu.. wczuwam CELIBAT?  - ponownie wybuchnęłam śmiechem.
- Jesteś całkowicie i niezaprzeczalnie pojechana -  mruknął i też się zaczął śmiać.

~
- [T.I] ... - mruknął
- Tak kochanie?
- Czułaś kiedyś coś takiego ,że na widok pewnej osoby robi ci się ciepło na sercu? Gdy widzisz tą osobę, to czujesz , że jesteś w stanie robić wszystko i..
- Harry - wymamrotałam. - Ty się zakochałeś..
    Nie ukrywam byłam zawiedziona. Wolałam jak Hazz bawił się dziewczynami i był swoją dziecinną wersją. Zakochanie się oznaczało przejście w etap dorosłości. Czyli koniec z żartami i wspólnymi wieczorami.
- Tak.. chyba tak.
- Wiesz chociaż w kim? - po raz kolejny zaczęłam się z niego nabijać.
- [T.I] czy chociaż raz możesz być poważna?!
    Po raz pierwszy zobaczyłam go zirytowanego. A to ci nowość.
- Dobrze. Przepraszam. Kim jest ta szczęściara?
- Sądzę ,że .. chyba ty.
   Poczułam dziwną falę gorąca w tej chwili. Patrzyłam się przerażona w jego oczy. Tak strasznie chciałam zobaczyć jak za chwilę zaczną się uśmiechać i chłopak powie ,że się zgrywa.. Ale nigdzie nie dostrzegłam rozbawienia. W zielonych tęczówkach zaważyłam coś nowego.. miłość .
- Nienawidzę cię debilu - powiedziałam i wpiłam się w jego usta. To było coś nowego. Zawsze czułam się przy Harrym jak młodsza siostra. On był starszy i bardziej opiekuńczy. Bardzo pokręcony, zresztą podobnie jak ja. Nigdy , nawet przez myśl mi nie przeszło ,że mogę go pocałować. Braci się nie całuje.
    Jednak wtedy nie czułam się jakbym całowała brata. Ja , w pełni świadoma swoich czynów , wpita byłam w usta pełnego seksu chłopaka, który tak cholernie mnie pociągał. Podobało mi się to.
- Jak długo się we mnie no wiesz.. kochasz? - zapytałam pomiędzy pocałunkami.
- Od kiedy powiedziałaś mi ,że się umówiłaś z tym idiotą, Chuckiem.
- Chuck nie był taki zły..
- To był dureń!
- Ty za to jesteś idealny - wyszeptałam.
- A ty pojebana . - zaśmiał się i zaczęliśmy się obkładać poduszkami.

    Szczęście to pojęcie względne . Nie da się określić szczęścia w kilku zdaniach. Da się za to zdefiniować je. Moim szczęściem, osobistym i należącym tylko do mnie był Harry"

VIA ~ http://niall-harry-liam-zayn-louis.blogspot.com

3 komentarze: