niedziela, 14 lipca 2013

#2 Louis Tomlinson

- Zawsze musisz mieć wszystko zaplanowane?

 Zdziwiło mnie to pytanie. Nie pamiętałam, żebym ostatnio coś planowała, a już na pewno nie mówiłam o tym Louisowi. Co miał na myśli?

 Z Lou przyjaźniłam się już dosyć długo. Będąc Directionerką, spotkałam go pewnego dnia na ulicy, zagadałam i okazało się, że mamy ze sobą więcej wspólnego, niż ktokolwiek by się tego spodziewał. Zaczęliśmy ze sobą pisać, widywaliśmy się coraz częściej, aż w końcu staliśmy się przyjaciółmi. Miałam niesamowite szczęście, wiem. Istniał jednak pewien problem. Przyjaźń z Louisem mi nie wystarczała.

- Nie przypominam sobie, żebym w nieodległej przeszłości dzieliła się z tobą moimi planami – odparłam po prostu.

Zamyślił się. Patrzyłam przez chwilę na niego, jak bawił się swoimi palcami, szukając w jego zachowaniu odpowiedzi na moje niewypowiedziane pytanie. Przygryzł wargę, wbijając wzrok w swoje ręce i odpływając na moment.

Po jakimś czasie zrezygnowałam ze swoich bezowocnych obserwacji i wróciłam do przeglądania dzisiejszej gazety.

Lou był tego dnia jakiś nieobecny. Rzadko widywałam go takiego – skupiony, zamyślony, poważny. To do niego niepodobne. Nawet Zayn, widząc go rano, stwierdził, że coś jest z nim nie tak. Kto jak kto, ale chłopcy znali go najlepiej, więc mogłam wnioskować, że jego stan był naprawdę poważny.

- Więc zwykle improwizujesz? – zapytał nagle, po raz kolejny wyrywając mnie z lektury.

Przyjrzałam mu się. Dokąd dążyła ta dyskusja?

- Skąd to pytanie?

- Skądkolwiek by się ono nie wzięło, chciałbym usłyszeć odpowiedź – uśmiechnął się. – Zresztą, nie odpowiada się pytaniem na pytanie. To niegrzeczne.

- Nie wiem… Nie. Trudne pytanie – odparłam w zamyśleniu.

Szczerze? Nie zastanawiałam się nad tym wcześniej. Planowanie rzadko mi wychodziło, bo z natury nie byłam zbyt cierpliwa, ale jeśli w grę wchodziło coś ważnego, wolałam najpierw dwa razy się zastanowić, zanim podjęłam jakąś decyzję.

Pokiwał głową i wlepił wzrok w blat stołu.

- A jak jest z tobą? – spytałam, przewracając kolejną kartkę.

- Różnie. Myślałem, że bycie spontanicznym jest niezawodne.

To akurat mnie nie zdziwiło. Takie myślenie było do niego bardzo podobne…

- A potem? – zachęciłam go, widząc, że nie chce mówić dalej.

- A potem spotkałem ciebie – uśmiechnął się z sarkazmem.

Zaśmiałam się, odłożyłam na bok gazetę i oparłam głowę na splecionym dłoniach. Coraz bardziej zaczęło mnie to interesować.

- Co konkretnego masz na myśli? – zapytałam, wpatrując się w niego.

- To, że cię kocham, ale nie mam zielonego pojęcia, jak ci to powiedzieć – odparł, patrząc mi prosto w oczy.

Zamarłam. Naprawdę to powiedział? Jeśli to był sen, to nie chciałam się obudzić.

- Cóż – zaczęłam, po krótkim namyśle – czy gdybym powiedziała ci, że ja też cię kocham i też nie mam pojęcia jak ci to powiedzieć, ułatwiłoby to cokolwiek?

- Chyba tak. Wtedy mógłbym zrobić to.

Wstał, podszedł do mnie i zanim zorientowałam się, co zamierza zrobić, pocałował mnie namiętnie. Serce niemal wyskoczyło mi z piersi, kiedy poczułam jego ciepłe usta na moich własnych. Objęłam go, jeszcze bardziej zmniejszając odległość między nami.

Oderwaliśmy się od siebie i zmierzyliśmy się wzrokiem.

- Czysto hipotetycznie, rzecz jasna – dodał, uśmiechając się łobuzersko.

Roześmiałam się radośnie i wtuliłam się w jego ramiona.

VIA - Fb (Imaginy o One Direction)

3 komentarze:

  1. Jak zawsze fantastyczny imagin *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. chyba jak już to: Żal głupie -,- ortografia się kłania ;_;

      Usuń