sobota, 10 sierpnia 2013

#21 Louis Tomlinson

**(t.i)**

Japier****, znowu zaspałam! Biegiem poszłam do łaźenki się odswierzyć, umalować, ubrałam się w dresy i poszłam szybko do kuchni gdzie moja mama piła kawe.
-A dzień dobry?
-Cześć, mamuś. Śpieszę się do Em, mamy pierwsza lekcje tańca dziś. A ja zaspałam.-Odgarnełam włosy z czoła, napiłam się wody i musiałam juz wychodzić. Przebiegłam przez park następnie koło jeziorka, i prawie byłam u Emelie. Czekała na mnie już przy wejściu.
-Spóźniłaś się, ale mamy szczęście. Mój tata nas zawiezie, wsiadaj.-Wsiadłam do samochodu, i pojechaliśmy.
Byliśmy na miejscu, 10 minut wcześniej. Co było bardzo dobre bo musiałysmy się przebrać rozciągnąc itp.
-Ciekawe kto będzie nas uczył?-Byłam ciekawa.
-Nie wiem, ale mam nadzieje że jakiś przystojniak, hihi.-Zaśmiała się Em.
Było nas 15, 7 dziewczyn i 8 chłopaków, w wieku od 16 do 19 lat. Wyszliśmy wszyscy na sale, usiedliśmy na podłodze i czekaliśmy aż ktoś przyjdzie.
Na przeciwko nas staną, chłopak ok. 20 lat, w czerwonych spodniach, koszulce w paski i szelkach.
Śmiesznie wyglądał, nie mogłam się powstrzymać i zaczełam się śmiać. Każdy się na mnie gapił, chłopak, Louis bo tak sie nazywa. Podszedł do mnie...
-Co cię tak śmieszy panno?-Powiedział poważnie.
-Nic,nic.-Dalej się śmiałam co chwilę, widocznie Louis`owi to przeszkadzało bo cały czas mi zwracał uwage.
-Przepraszam, prosze pana.-Wybuchłam śmiechem, reszta dołączyła się do mnie. Pewnie śmieli się z mojego śmiechu, dziwnie się śmieje..
-Może pokażesz mi co potrafisz.-Pokazał mi ręka na parkiety a ja bez problemu zaczełam tańczyć.
Szczęka mu opadła, no nie wyślał że ja taka zdolna? Posłałam mu sarkastyczny uśmiech i usiadłam na ``moje`` miejsce. 
-Dziękuje.-Powiedział. -Teraz wstańcie i powtarzajcie za mną. 
Wstaliśmy, staliśmy za nim, on pokazywał kroki a my powtarzaliśmy je za nim. 
Na końec lekcjii jeszcze każdy mógł zatańczyć solo albo  z jednym z innych uczniów. Ja i Em, postanowiłyśmy zatańczyć coś co wymyśliłyśmy same. Kiedy zaczeliśmy tańczyć wyszscy zaczeli  się śmiać. I fajnie, bo zawsze na koniec takiej lekcji potrzeba troche śmiechu.
-Dobra dość już tego!-Przerwał szanowny pan Tomlinson.
-Zwijamy się Em.-Szepnełam jej na ucho.

*W drodze do domu*
-Zalazłaś mu za skóre, mówie ci będziesz miałą ciężko..-Powiedziała Em.
-Luz, będzie dobrze, on jest w naszym wieku. Nic mi nie może zrobić, a pozatym ładny jest nie?-Em zrobiła duże oczy.
-Haha, ty na serio? Dziewczyno nie żeby coś, ale to nasz ``nauczyciel``.-Śmiała się ze mnie. 
-Eh, nie znasz się. Ładny jest i tyle.-Uśmiechnełam się. 

A tak na serio, to jest ładny i słodki i umie dobrze tańczyć. Dlaczego zawsze jak jestem zainteresowana jakimś facetem to jestem taka chamska, zimna dla tej osoby? Postaram się być, MIŁA dla niego, dziś byłam taka zadziorna, ale ja taka nie jestem. Tylko dla nowo poznanych ludzi, zachowuje się jak idiotka, i troche jak su*a za przeproszeniem. 

**Nstępnego dnia** Sobota**
Założyłam moje nowe dresy, włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko przeczesałam je palcami. 
-A ty gdzie się wybierasz młoda panno?-Zapytał ojciec.
-Ide się spotać z Em, przy fontannię w centrum.
-Wróc na obiad.-Pocałowałam go  wpoliczek i wyszłam z domu. Z słuchawkami w uszach i moją ulubioną piosenką. Szłam sobie tak, podrodze wpadłam na kogoś.
-Uważaj jak chodzisz!-Wyjełam słychawki z uszu, spojrzałam na chłopaka. To był Louis. -Oj, przepraszam. To moja wina.-Dodałam.
-Nic, się nie stało.-Powiedział z uśmiechem.
-Dlaczego się uśmiechasz, myślałam  że mnie nie lubisz?-Miałam wielkie oczy.
-Nie no co ty, zaszłaś mi troche za skóre. Ale już się nie gniewam.-Powiedział z BANANEM na twarzy. ŚWIETNIE! Pomyślałam, będzie mi łatwiej go poderwac. Tylko pamiętaj (t.i) bądź miła!.
-To gdzie idziesz?-Zapytałam.
-Do centrum, koło fontanny.-Powiedział.
-Ja też, fajnie. Idziemy razem?
-Tak, jasne.-Powiedział i pewnym krokiem poszliśmy. 

Koło fontanny, będzie taki mały zlot. Potańczymy sobie, i takie tam. Będzie fajnie, podobno ma ktoś przyjechać aż  z jakiegoś innego miasta. Podjarka c`nie? Hehe, nie ważne. 
Bylismy na miejscu, było już tak ok. 20 osób. 
-Ludzie! ``pgirl is here!``.-Ktos przykną, tak mnie nazywają PGIRL. Nie wiem kto to wymyślił, poprostu tak mnie nazywają. 
-Zatańczymy razem, Lou?-Zapytałam.
-Jasne, ale wiesz jestem dużo lepszy od ciebie, kotku.-Póścił mi oczko.
-Zobaczymy.-Szepnełam.
Zaczeliśmy tańczyć.. Był dobry, ale ja nie byłam gorsza. Dorównywałam mu, byliśmy zgraną parą.



Na koniec, oczywiście ludzie bili nam brawa, krzyczeli jeszcze i takie tam. 
-Dobra jesteś.-Powiedział Lou, ja się uśmiechnełam.
-Więc, dorównuje ci?-Chwila ciszy..
-Wiesz....-Walnełam go w ramie. -Bolało..-Udawał że płacze.
-Głupi jesteś!-Śmiałam się odchodząc. 

Louis i ja utworzyliśmy pare taneczną, zdobywaliśmy róże nagrody na konkursach. Otworzyliśmy własna szkołe tańca, po latach znajomości możecie zgadnąć co się stało? Louis mi się oświadczył <3 I pomyśleć że wszystko zaczeło się od tańca...

2 komentarze: